Życie płynęło, dni leciały, kasa też jakaś tam wpadała, ale co z
tego. Stałem w miejscu. Nie rozwijałem się, czułem że to upływające w sielance
życie przelatuje mi przez palce. Co robić, co dalej? Brakowało mi pomysłu. Niby
nie było źle, ale gdybym chciał myśleć o przyszłości to leżałem na całego.
Żadnej szansy na dostatni żywot. Przecież gdybym chciał kupić mieszkanie, dom, ustatkować się, założyć rodzinę, to żadnej
perspektywy. Nie młodniałem, z każdym dniem wiosen przybywało i mimo że duchowo
czułem się jak nastolatek, to zdawałem sobie prawę, że pewnego dnia wpadnę w
wir prawdziwego życia. Wiedziałem że „nie ma darmowych obiadków”, na wszystko
trzeba zapracować.
Wracały myśli o studiach, ale jakoś szybko rozpływały się.
Marzyłem o karierze, nie wiedziałem jakiej i jak. To czego zawsze pragnąłem to
kasa, duża kasa. Życie przeciętniaka w naszym kraju wcale mnie nie urządzało,
tym bardziej że już jako 13 latek spędziłem długie, prawdziwe wakacje w
prawdziwym świecie. Łaskawy los dał mi szansę na lato w stanach. Nowy Jork, to
było coś. Będąc dzieckiem, mieszkając w
kraju gdzie w połowie lat 80tych półki sklepowe świeciły pustkami, nagle
znalazłem się w zupełnie innym świecie. To było jak w bajce. W kieszeni dolary,
sklepy pełne pokus, zabawki jakich nie widziałem nigdy wcześniej, egzotyczne
owoce, słodycze i fastfood’y , w Polsce jeszcze ich nie było. To co wtedy
zobaczyłem, to czego doświadczyłem w pewnym sensie „skaleczyło” mnie na resztę
życia. Nie dostrzegałem w tym szansy dla siebie, szansy na dorastanie w tamtych
warunkach, na szkołę w Nowym Jorku, studia i karierę za oceanem. Prawdziwy
„american dream” był dla mnie na wyciągnięcie ręki, ale ja jako jedyne słuszne
wyjście widziałem tylko powrót do kraju. Myślałem o gadzetach, zabawkach,
rowerze, deskorolce które przywiozę. Czekałem na tę chwilę, gdy zobaczę
zazdrość w oczach kolegów. I tak rzeczywiście było. Nikt na całym podwórku nie
miał takiego roweru jak mój; zielony prawdziwy BMX z białymi kołami, wtedy w
środowisku dzieciaków, wożenie się na
takim sprzęcie, było jakbym w dorosłym życiu pomykał Porsche albo Ferrari. Do
tego walkman i słuchawki na uszach, to był już prawdziwy szpan. Wtedy rajcowało
mnie to tak bardzo że czułem się jak król świata, pragnąłem żeby takie chwile
trwały wiecznie i myślałem że tak będzie. Gdybym mógł jeszcze raz cofnąć czas,
zostałbym w stanach. Miałem taką możliwość. I to tam skończyłbym szkołe i
studia. Studia o których do dziś mówię że żałuję ze ich nie skończyłem ,a nawet
niezacząłem. Ale z drugiej strony gdyby moje losy potoczyły by się inaczej nie
przeżyłbym tego wszystkiego co przeżyłem, nie miałbym takiego doświadczenia, a
to jest na wagę złota. Nie byłoby przy mnie tych osób które są, a bez nich nie
wyobrażam sobie życia.
Już od najmłodszych lat trzeba ułożyć sobie plan działania. Zwróć
uwagę że największe sukcesy odnoszą ludzie którzy wiedzą czego chcą. Malec mówi
chcę być pilotem, o ile nie ma np zdrowotnych przeszkód do tego i będzie dążył
do upragnionego celu, to na 90% dopnie swego. Będzie pilotem. Pewnie na
początku małej awionetki, a potem pewnie dużego rejsowego odrzutowca, albo
myśliwca. To już jest coś.
Ze mną zawsze było inaczej, działałem po omacku, strzelałem na oślep. W
swoim życiu miałem różne etapy. Byłem klasycznym etatowcem z podrzędną pracą
fizyczną, byłem manager’em niskiego, ale też wysokiego szczebla, byłem szefem.
Czasem tylko swoim, a czasem szefem całkiem sporego zespołu. Robiłem w życiu
różne rzeczy, z każdego zajęcia ZAWSZE starałem się wynieść naukę. To czego się
nauczyłem przydaje mi się każdego dnia. W głowie siedzi jedno: być szefem
wszystkich szefów, mieć tyle kasy żeby nie wiedzieć ile mam. Aristotelis
Onasis podobno będąc bliskim śmierci zlecił wszystkim swoim księgowym,
oszacowanie całego majątku. Po miesiącach
pracy nie byli w stanie tego zrobić. Ale to fajne. Takich ludzi w historii świata
można policzyć na palcach jednej, no może dwóch rąk. Cały czas działam, działam
mocno. Nie może być inaczej, osiągnę swój cel.
Podobno diabeł siedzi w dolarach, podobno mają w sobie coś takiego
że, czując je chcemy ich najbardziej na
świecie. Podobno też jest legenda mówiąca że jeśli Twoja stopa stanie na
amerykańskiej ziemi to już nigdy i nigdzie nie będziesz szczęśliwy. Czy tak
było i jest ze mną? Nie wiem, ale wiem że TRZEBA MIEĆ PLAN. Trzeba planować
kolejne kroki w swoim życiu. Powtórzę to kolejny raz: trzeba wiedzieć czego się
chce. Ja cały czas nie wiedziałem czego
chce, wiedziałem tylko o kasie, ale to zbyt mało żeby zaplanować swoje życie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz